Spokój.

Jest ciężko, choroba daje się we znaki. Czuję się fatalnie. Do tego masa obowiązków, których się podjęłam. Chyba za dużo tego. Natłok zajęć całkowicie rujnuje moją codzienność. Z trudem znajduję czas. Wszystko musi być wykonane idealnie. Ten perfekcjonizm mnie kiedyś zrujnuje. Oparcia szukam w muzyce.

Na przekór światu samotności drwię,
Udaje że nic nie zmieniło się,
Wzruszeniem ramion żegnam każdy dzień,
Wieczorem mnie opuszcza własny cień,
Rankiem powraca smutny kryjąc wstyd,
Przeprasza że się włóczył długo zbyt,
Lecz w nocy szept wsłuchany pragnął znów,
Przypomnieć sobie barwę Twoich słów.....

Brak komentarzy: