Silentium Sacrum.

Tego potrzebowałam. Ciszy. Spokoju. Rozsiadam sie wygodnie w moim pomarańczowym fotelu. Do ręki biorę kubek gorącej herbaty. Przede mną leży książka. Mam mnóstwo czasu. Mogę spokojnie sobie przemysleć to co dzisiaj się stało. Przeanalizować każdy krok. Rozpatrzec każdy szczegół. Pozbierać myśli. Przestać wreszcie obwiniać samą siebie. Dokładnie, gdzie popełniłam błąd? A może to nie ja zawiniłam? Gubię drogę, znów szukam sladów. Przewracam sie w tym samym miejscu. Dziś taka nieobecna, przewracam się na słowie miłość. Może dlatego, że było jej za mało. Jeżeli wogóle była? Może dlatego, że jej nie doceniłam? Niezauważyłam. Przeceniłam samą siebie. 

Brak komentarzy: