Z życia wzięte!


















- Załóżmy, że się właśnie zakochałaś z wzajemnością - zaczęła swój wywód J.
- Jak już jesteśmy przy zakładaniu, to nie mam na jutro niczego sensownego w co mogłabym się wcisnąć, pomożecie?
- Czujesz lekkie oszołomienie, euforie i takie tam - kontynuowała Japonka, całkowicie ignorując moje pytanie. Nie myślisz wtedy o porażkach i nieudanych związkach.
- Ja myślę
- Ty Anka będziesz się zamartwiać nawet w raju - zawyrokowała Ewka - cierpisz na nerwicę natręctw.
- Dokończę, pozwólcie. Więc kiedy coś przeżywamy, to żyjemy tym co jest teraz a nie tym co było. Mignie nam jakaś myśl, nadzieja, ale przeżycie pozostanie przeżyciem. Aż wreszcie jedno z przeżyć stanie się tym najważniejszym. Nic więcej nas tu nie spotka, w tym życiu. Może dlatego go tak przeceniamy. Nasze życie przypomina rzadki gładki kisiel, pod warunkiem że na samym wierzchu czeka na nas maleńka wisienka. I co mam racje? Tryumfowała Japonka.
- Masz racje, niestety - wyznałam całkowicie zbita z tropu
- Dlaczego NIESTETY? - rzuciła panna J.
- Twoje wyjaśnienia świadczą jak niewielu ludzi ma w życiu cel. Żyją od chwili do chwili. Płyną jak kłody, a życie ciągnie ich za nogę. A wy popełniacie ten sam błąd. - A Ty? - zapytała zadziornie Ewka
- Ja, wyznaczyłam sobie cel i do niego dążę.
- Może tylko Ci się to wydaje, a w rzeczywistości płyniesz razem z innymi kłodami? Powiedziałam to i uśmiechnęłam się łobuzersko :)

Tak więc dalej toczyły się bardzo owocne rozmowy na temat życia i przemijania. Kiedyś się wykończę. Schudłam :)

Stanęłam na wadze. Cztery kilo mniej!
- I kilka lat więcej - złośliwości Ewki
- Zazdrościsz mi, że mieszczę się w esce! - odgryzłam się, dopinam spodnie w które nie mieściłam się od roku - Małe esss jak sophisticated, sexy..
- .. stupid! - wgniotła mnie w podłogę Ewka

Ewka stanowczo za dużo czyta (szczególnie ta Sowa źle na nią wpływa). Japonka zaganiana od rana do nocy. A ja leczę skutki mojej głupoty.

______________________________________

Na zdjęciu sama J. dzięki urodzie i włosom ma taki przydomek jaki ma.

Smak słów.








(...)
- tak, więc słucham..
- jesteś zagadkowa, frapujesz mnie, od pierwszej chwili, umiesz słuchać, jesteś bezpośrednia, masz fotograficzną pamięć. Bywasz sentymentalna, nieśmiała, zawstydzona, czuła, wrażliwa, aby za chwilę stać się wyuzdaną do granic wulgarności. Lubię rozmowy z Tobą szeptem o tym dlaczego płaczesz. Od początku sprawiałaś wrażenie niedostępnej. Podobałaś mi się na tyle, aby "zainwestować" czas.
- mój przyjaciel :)
(...)

Granice szczerości.



















Wydawałoby się, że z bliskimi najlepiej mówić bez ogródek. Czasem jednak warto chwilę się zastanowić, by nie zranić czyichś uczuć. Trudno wyobrazić sobie miłość, przyjaźń, małżeństwo bez szczerości. Ona jest nam potrzebna w życiu. Jednak są sytuacje, kiedy może zranić, zaniepokoić, sprowokować do zazdrości, a nawet poważnie skłócić.
Szczerość nie oznacza wypowiadania swojego zdania bez zastanowienia. Szczere wygłaszanie opinii bywa krzywdzące, rani uczucia, zniechęca do drugiego człowieka. Czasem komentowanie tego, co ma miejsce w związkach innych, przekazywanie wątpliwych informacji na ich temat, wprowadza wiele nieporozumień, a czasem wręcz niszczy przyjaźnie, czy nawet związki. Bo mówienie prosto z mostu nie jest poprzedzone przemyśleniem, zastanowieniem się nad konsekwencjami. Taka osoba mówi to, co w danej chwili przychodzi jej do głowy. Jest wtedy skłonna do oceniania innych. Wydaje jej się, że ma rację, a opinia przez nią wygłaszana jest słuszna. Zazwyczaj tak nie jest i trzeba sobie zdawać z tego sprawę.


Podałam mu talerz z kanapkami.
- dziękuję - powiedział zaskoczony - anioł nie kobieta
- tylko realistka - sprostowałam i dodałam: faceta w tym wieku nie da się wychować, można go tylko nauczyć swojego imienia
- znasz życie i facetów - padła kolejna trafna uwaga
Nie, nie będę zaprzeczać, spodobała mi się, ale nie dałam mu tego po sobie poznać.
- jedź i nie przyzwyczajaj się za bardzo do tego, nie będę ci usługiwać

____________________________________________________

Kolejna fotka podrzucona prze pannę J. tym razem zlepek kilku zdjęć, po przerobieniu, dało świetny (moim zdaniem) efekt.
Kolejny tydzień za mną. Czekam na następne. A w przerwach w czekaniu słucham Anji Garbarek.

3xZ















Zdarzają się różne rzeczy w życiu człowieka. Zdarza się też i to. Że nagle coś się kończy (myślę sobie, że jak ktoś mówi, że nagle to okłamuje sam siebie). Zawsze są jakieś symptomy, oznaki, tego co ma nadejść. Coś wkrada się niepostrzeżenie, wkrada się rutyna, która z czasem staje się irytująca. Bez słów. Coś staje się niepokojące. W całym tym zamieszaniu, nie zauważamy, że coś się dzieje, coś złego. Nie widzimy, że się od siebie oddalamy. Gdy już czujemy podświadomie zbliżający się kryzys, niekiedy jest już za późno.
I wtedy przychodzą te najgorsze uczucia, złości, bólu. Nie, nie można generalizować, że stało się tak, bo.. stało się.
Analizujesz każdy moment, szukasz przyczyn. Bezskutecznie.
Mam teraz dla Ciebie dwie wiadomości: dobrą i złą: która pierwsza? zła.
Trzeba to przetrwać, mimo tych wszystkich uczuć. Nie bój się płakać, nie bój się uczuć.
A teraz dobra wiadomość: wyjdziesz z tej całej sytuacji bogatsza w nowe doświadczenia. Będziesz silniejsza. Odkryjesz to już niedługo, może za miesiąc, może za tydzień. Spojrzysz do tyłu z dystansem, na który może Cię teraz nie stać.

____________________________________________________

Zajęta, zabiegana, zmęczona. Zdjęcie znów pomagała zrobić panna J. zima, śnieg, trzeba go wykorzystać.

Ideały?



Mówi się o znieczulicy społeczeństwa, o tym, że nie reagujemy na cierpienie innych. Jest nam obojętna sytuacja drugiego człowieka, jeśli tylko nam jest dobrze. Żyjemy jak pasożyty, kosztem kogoś innego. Nie bacząc na jego sytuację, po prostu nastawiamy się na „branie”.Zapominamy nawet o etyce i moralności. Wyścig szczurów jest dla nas najważniejszy, a walce o miejsce na podium, poświęcają niektórzy wszystkie swoje wartości. Co jest ważne dla człowieka przełomu tysiącleci? Jakie ma zasady? Spoglądając krytycznie na innych i siebie samą nasunął mi się wniosek, co najmniej smutny i pesymistyczny. „Świat hołduje marności”! Pieniądze, oszustwo - to wartości dnia dzisiejszego. Od reguł zawsze są wyjątki, ale tacy niestety zwykle jesteśmy. W młodości pełni pomysłów, widzący świat tylko w pozytywach, niestety zapominamy o swoich przekonaniach, gdy napotykamy na jakieś trudności. Często zmusza do tego życie, czasem po prostu brakuje nadziei, odwagi i wytrwałości. Dążenie do własnych racji, bycie wiernym swoim ideom nigdy nie było łatwe. I chociaż jest to cecha bardzo cenna, może prowadzić do osamotnienia. Człowiek taki często musi się sprzeciwiać innym. Być wiernym sobie, to być buntownikiem.

____________________________________

Wymyśliłam sobie idealny świat, a teraz po prostu nie jestem w stanie osiągnąć mojego planu. Boję się samej siebie. W moim życiu pewne są tylko 2 rzeczy: śmierć i Kevin sam w domu w każde kolejne święta.
Zdjęcie dzięki pomocy panny J. ja użyczyłam tylko swoich włosów i wisiorka.

Samotność.















O samotności mówi, już Stary Testament. Gdy w Księdze Rodzaju czytamy: "niedobrze być człowiekowi samemu".
Samotność człowieka, nieporównywalna z samotnością zwierząt. Możemy wybiegać w przyszłość - w swoją starość, rozstrzygać. Wśród morza ewentualności: tego co potrzebne, i niekoniecznie przydatne, tego co dobre i złe, tego co szkodliwe i mniej szkodliwe, tego co piękne i tego co bolesne, tego co uczciwe i zakłamane, tego co opłacalne i mniej opłacalne. Trzeba rozstrzygać, nie dając się zwieść zgubnym propozycjom. Nie zgubić się, ani na chwilę, ani na moment. A przede wszystkim, wrócić, gdy się w tym wszystkim pogubi. Przyznać się do błędu, że się kogoś skrzywdziło.
W tym wszystkim potrzebny jest człowiek, ktoś kto pomoże, ostrzeże, upomni. Kogoś kto nie odejdzie, nie zostawi, gdy zdarzy się czas niepowodzeń, gdy wszyscy się odsuną, zapomną. Pocieszy, albo po prostu pomilczy razem z człowiekiem. Da nadzieję, radość. Potrzeba człowieka, który pomorze się starzeć. Przy którym zawsze będzie się czuć dobrze, bezpiecznie, który zaakceptuje słabości. A na jego twarzy nigdy nie zobaczy się pogardy, wstrętu. Człowiek jako istota społeczna, stworzona do miłości.

_______________________________________________________

Zastanawiam się w jakie słowa ubrać myśli. Co było ważne? A co nic nie warte? Pytania dla mnie bardzo ważne jako autorki owych zwerbalizowanych myśli. Stawiam sobie granice. Sama je ustalam i są sumą mojej wiedzy, doświadczeń i przemyśleń. Nie każdy musi się na nie zgadzać, a nawet nie byłoby wskazane, aby każdy się zgadzał. Jednak nikt nie może mi ich odebrać. Tak samo jak moich poglądów. Bo wiadomo od dawna, że jak się nie ma co się lubi.. i tak dalej.
Zdjęcie, dzięki pomocy mojej ukochanej J. która zawsze ma genialne pomysły. I jak nikt w świecie, zna się na programach do retuszu zdjęć.

Życie to nie jest jebajka.

















Wczoraj, kiedy twoje imie
ktos wymówił przy mnie głośno, tak mi bylo, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem, odwrociłam twarz ku ścianie. Róża?
Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?


Są królewny uwięzione w szkalnych górach, w zamkach, których pilnuje smok. Rycerze, którzy pną się na szczyty, kruszą kopie. Są wciąż królewicze, zaczarowani w dzikie brzydkie bestie; chłopcy, których serce zamieniło się w sopel lodu.
I może zdarzyć się cud (coraz więcej cudów przewiduję) gdy spotkają kogoś, kto ich pokocha. Wtedy czar staci swą moc, ginie zły urok, spada ciężar. I te brzydkie istoty zamieniają się w pięknych ludzi.
I my dostrzegamy pewne sytuacje. Są chłopcy, którym do serca wpadł okruch zła, czyniąc z nich złych mężczyzn. Są królowe, nie lubiące słońca. Ale jest i odwrotnie są dziewczyny, które pokochują te bestie i chłopcy potrafiący kochać te żaby. Miłośc to zauroczenie, oczarowania. Nikt nie zachwyca się bublem, nie oczarowuje go nic co nie ma wartości. Dajesz wszystko co masz i czym jesteś. Miłość zmienia ludzi, nie ważne ile masz lat. Miłość zmienia cię zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Piękniejesz, często wychodzisz ze swej małości, z egoizmu. Przeobrażasz się dla kogoś.
Czy to co czujesz jest prawdziwe (myślę, że mogę użyć tego słowa)legitymuje to co robisz: czy dajesz za darmo, bezinteresownie, a nic nie żądasz w zamian. W momencie gdy mówisz/słyszysz zdanie "ja dla ciebie tyle, ty dla mie nic" w tym momencie kończy się miłość (zakładając, ze w ogóle była). Gdy zaczynasz obliczać, żywa kalkulacja, wyżyma wszystko z uczuć. Gdy dajesz to kochasz, gdy przestajesz dawać, przestajesz kochać. Zaczynasz się targować, wykłócasz o każdy detal - ile uśmiechów, słów, gestów.

___________________________________________________

Znów stoję na rozstaju dróg. Sama. Boże jakie to banalne! Zarazem znów staję się niezrozumiała, nie tylko dla samej siebie. Wysprzątałam idealnie cały dom, jest sterylnie czysto. Czasami nie lubię siebie samej za pedanterie. Ale w takim porządku łatwiej zaprowadzić porządek w środku.

Nurt miłości.




Są różne nurty w życiu człowieka. Nie wątpliwie najważniejszym jest miłość - potrzeba kochania i bycia kochanym.
Miłóść ma różne formy. I tak na przykład, dziecku, które się narodzi, najbardziej potrzebna jest obecność matki.
Potem kolejny etap: intensywniejszych poszukiwań miłość. Są pierwsze (jak na jego miarę) duże uniesienia i zawody. Ale te wszystkie uczucia nie zahamują dalszego poszukiwania.
Później czas dorastania, szukania partnera, na całe życie. Okres moim zdaniem najpiękniejszy, czas zachwytu drugim człowiekiem.
Często te młodzieńcze miłości, na zawsze łączą ludzi. Małżeństwo. Czas wspólnego budowania życia. Wtedy, każdy nawet najdrobniejszy element przestaje być dzielony. Owocem tej miłości staje się dziecko. Małe bezbronne, tak bardzo kochane. Miłość do tego dziecka - przez wszystkie burze, gdy zacznie się usamodzielniać. Chwila gdy uwolni swą rękę z ręki rodzica i powie "ja sama". Miłośc, która zamieni się w przyjaźń - przyjaźń tak wielce nienaruszalną, że nie można jej porównać z żadną inną.
Aż przyjdzie starość - gdzie wydawałoby się, że krzywa miłość zapadnie w nicość. Przerzedzone włosy, zniszczona twarz, która mówi, jak wiele się przeżyło. Wydawać mogło by się, że koniec, trzeba tylko czekać, na śmierć najpierw duchową, poźniej fizyczną. Za dużo tych niepewnych słów, za dużo "chyba" albo "wydawać by..". A może zdarzy się cud. Gdy na kolana takie starego człowieka wdrapie się wnuczka i z wielkim uczuciem powie "jak bardzo Cię kocham dziadku". Trochę taka miłość popołudniu..

_________________________________________________

Głowa boli. Mimo to pod wpływem chwili i wczorajszych wydarzeń powstała notka. Jest i zdjęcie, dzięki pomocy mamy, która ze starej szafy wygrzebała kasete. Znów coś nie tak z tym światłem.