Dziś już wiem.

Dziś juz wiem. Podjęłam dobrą decyzje. Sporo czasu zajęło mi, aby otwarcie się do tego przyznać. Przed sobą a przede wszystkim przed nim.
Stało się, byłam wściekła. Nie mogłam mu tego wybaczyć, tym bardziej, że tak wiele od niego usłyszałam. Tyle fałszywych obietnic. Plany, życzenia, marzenia.
Nie dałam sobie nic wytłumaczyć, chciałam, żeby jak najszybciej się to skończyło. Próbowałam oszukać samą siebie. Nie było czasu na zastanowienie się. Pod wpływem emocji wykrzyczanych było tyle słow.
Mimo rodzących się wątpliwości, ani przez moment, nie żałowałam swojej dycyzji.
Ktoś raz zarzucił mi, ze jestem zbyt uparta. Że nie dałam mu się wytłumaczyć. A ja poprostu chciałam się uchronić przed kolejnym kłamstwem i oszczędzić sobie przykrych sytuacji. Bardzo wygodnie. Wiem. Dziś już wiem.

niewiadomo skąd zjawiaja sie zakatrzone,
wyprosza łzę, żal i ból
posiedzą, podumają i jak gośc nieproszony
nim się rozwidni znikną już..

Nitka.

Pewien dobry, aczkolwiek słaby chrześcijanin spowiadał się,
jak zwykle, u swojego proboszcza. Jego spowiedzi przypominały zepsutą płytę:
zawsze te same uchybienia, a przede wszystkim ten sam poważny grzech.

- Koniec tego! - powiedział mu pewnego dnia zdecydowanym tonem proboszcz.
- Nie możesz żartować sobie z Boga.
Naprawdę ostatni już raz rozgrzeszam cię z tego przewinienia.
Pamiętaj o tym!

Ale po piętnastu dniach człowiek znów przyszedł do spowiedzi wyznając ten sam grzech.
Spowiednik naprawdę stracił cierpliwość:

- Uprzedzałem cię, że nie dam ci rozgrzeszenia.
Tylko w ten sposób się nauczysz...

Poniżony i zawstydzony mężczyzna podniósł się z klęczek.
Dokładnie nad konfesjonałem, zawieszony był na ścianie wielki, gipsowy krzyż.
Człowiek wzniósł nań swe spojrzenie.
I właśnie w tym momencie gipsowy Chrystus z krzyża ożywił się,
podniósł swoje ramię i uczynił znak przebaczenia:
"Rozgrzeszam cię z twojej winy..."

Każdy z nas związany jest z Bogiem, pewną nitką.
Kiedy popełniamy grzech, ta nić się przerywa.
Ale kiedy ubolewamy nad naszą winą - Bóg zawiązuje na nitce supełek
i w ten sposób staję się ona krótsza. Przebaczenie zbliża nas do Boga.

Spowiedz.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,
Formuły tej nauczył mnie przyjaciel.
Myślałem o spowiedzi w formie listu,
Lecz słowa napisane - brzmią inaczej.
Nie zmusza mnie do tego próżność, trwoga,
Ciekawość, nawyk, nastrój tej świątyni.
Nie wierząc w Boga - obraziłem Boga
Grzechami następującymi..

Bo widzę, że ta spowiedź - to piosenka -
Dla siebie ją samego wykonuję..
To też grzech - więcej grzechów nie pamiętam,
Ale tego jednego - nie żałuję!

Kilkakrotnie słuchałam tej piosenki, jakże proste a zarazem prawdziwe słowa. Bez zbędnego patosu, rozczulania się nad sobą. Słowa wypowiadane jak na spowiedzi: szczerze. Może trochę zdawkowo, może chaotycznie, może zbyt cicho.. ale trafiają do ucha, trafiają do serca.

dźwięcznie.

ach zostań proszę moim
nadwornym wirtuozem,
a ja się pod dotknięciem
w symfonię boską złożę.

i nie posłyszysz fałszu
ósemką czy półnutką,
w refrenach, parafrazach
wydźwięczę ci wszyściutko.

Zbyt uparta.

Odtrącić przeszłość? Czy aby tak się da? Ile to razy usiłuje zapomnieć, a to wszystko powraca nieraz z zdwojoną siłą! Męczą mnie takie personalne wycieczki w czyjeś życie. A co z tą przyszłością? Czy lepiej ją oswajać,pozbawiać lęku,,uznać za swoją trampolinę ku przyszłości? Czy zmazać, żyć tym co jest teraz bez zbędnych marzeń, wspominania, rozpływania się w patosie nad tym co było dobre i zgrzytania zębami nad tym co bolesne? Nie sprawia mi radośći to wszystko i im bardziej w to brne tym bardziej się gubię.
Wczoraj mnie zapytano, czy ludzie są nieomylni? Fakt, mając szansę trzeba ja dobrze wykorzystać, a nie zaprzepaścić. A tłumaczenie kłamstwa, że jest ono dla mojego dobra jest według mnie troszeczkę nie na miejscu. Może będę kiedyś tego żałować. Może, ale gdybanie tu nic nie pomoże. Stało się. Robię to co jest dla mnie w tym momencie najlepsze (nie, nie najwygodniejsze). Powinnam pomyśleć o przysłości. Ale to narazie czarna dziura.

Parasol na smutki.

Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą
Mam parasol, który chroni mnie przed nocą
Oddycham głęboko, stawiam piedestały
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Stawiam świat na głowie do góry nogami
Na odwrót i wspak bawię się słowami
Na białym czarnym kreślę jakieś plamy
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Mieszkam w wysokiej wieży, ona mnie obroni
Nie walczę już z nikim, nie walczę już o nic
Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Stawiam świat na głowie do góry nogami
Na odwrót i wspak bawię się słowami
Na białym czarnym kreślę jakieś plamy
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały


Też bym taka chciała. Zamknąć się w komnacie na samym szczycie wieży. Być małą, bardzo małą. Nie znać co to smutek, ból, żal. Mieć swój dziecinny świat. Nie przejmować się ludźmi, zachowaniami, nie dbać o jutro.
Jedno sie tylko nie zmienia.. Stawiam świat na głowie do góry nogami na odwrót i wspak bawię się słowami na białym czarnym kreślę jakieś plamy.. mój świat, juz dawno jest postawiony do góry nogami.

Sama.

18' stkowo - czyli impreza u Łukasza. Nie liczyłam, że zabawa będzie dobra. Konkretniej mówiąc to poniekąd zostałam zmuszona do pójścia. Łukasz bardzo nalegał. Masa ludzi, czułam się trochę obco, mimo, że wszystkich znałam.
Poza tym byłam już zmęczona, gdyż dzien wcześniej byłam na półmetku koleżanki.
Ogólnie się udało :)

cieplej na sercu.

Puchatku?
-Tak Prosiaczku?
-Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś..

Kilka słów, a poprawiają nastrój :)

Dziewictwo.

Wczoraj jeden z internetowych dzienników opublikował ciekawy artukuł o dziewictwie. Z jednej strony: wypowiedzi młodych ludzi, którzy postanowili dotrwać w czystości, aż do ślubu. A z drugej strony: paradoks młodego człowieka, który zmanipulowanych przez media i prase zaczyna swoją czystość oceniać jako złą. Wypowiedzi nastolatek, które uważają, że "muszą to zrobić" jak najszybciej bo to WSTYD. Wstyd? Dlaczego młodzież wstydem nazywa swoją czystość? Moja wspaniała babcia, zawsze mi powtarzała, że na seks jest czas po ślubie. Biel sukni, którą założysz w dniu ślubu, ma być symbolem twojej czystości i niewinności. 10 letnie dziewczynki, które pierwszy raz mają już za sobą. Bo ktoś "pomysłowy" wstydem nazwał troskę o swoją godność. Młodzieżowe gazety, które opisują, jak ma wyglądać ten pierwszy raz. Nieodpowiedzialni ludzie, w ręce których wpadają niedpowiednie gazety. Ogłupiające i namawiające do seksu. To wszystko przeplatane komentarzami specjalistów: którzy winę zrzucają na globalizację. Według nich, wczesny wiek inicjacji seksualnej, to wina postępowego świata. Ja bym winy doszukała się gdzieś indziej. Może warto się zapytać, gdzie są rodzice? To oni powinni być autorytetem, to oni jako pierwsi powinni porozmawiać z młodym człowiekiem. Uświadomić, doradzić, zapewnić o swojej pomocy. W innym przypadku, człowiek sięga po "młodzieżowe gazety" które w sposób idealny potrafią przekabacić.
Niestety, dziś juz nie mogę znaleźć tego artukułu w internecie, został usunięty.

Wstyd?

Jak to właściwie jest? Sami sterujemy swoim życiem? Miałam kiedyś takiego kolegę, na koncertach najgłosniej krzyczał: anarchia! Trochę jak ci legendarni hipisi, wolne dzieci kwiatów. Których przewodnim hasłem było, że człowiek sam jest sobie sterem, żaglem i okrętem. Na dłuższą mete tak się nie da żyć. Człowiek jako istota stadna potrzebuje drugiego człowieka. Potrzebuje pomocy, nawet jakby sobie przysiągł i uparł się, że da sobie radę sam. Nikt nie da sobie rady sam! Po co trwać w uporze? Po co niepotrzebnie komplikować i tak już skomplikowaną sytuację? Wystarczy trochę zaufania, otwartości na innych ludzi i gotowości przyjęcia pomocy. To żaden wstyd.

Zmieniać?

'MACIE OCZY A NIE WIDZICIE, MACIE USZY A NIE SŁYSZYCIE" /Mk 8,18A/
Właśnie, poniekąd to i mnie się tyczy. Ile to razy odkręcam głowę? Ile to razy nie chce czegoś zobaczyć czy usilnie nie chcę czegoś usłyszeć? Ile to razy? Nie, nie będę tu moralizować bo nie taka moja rola. Często za takie zachowanie jestem zła sama na siebie. Drażni mnie to także u innych ludzi. Tak często mam ochotę podejść i zwrócić komuś uwagę. Ale czy to aby wypada? Skoro sama też tak robię? Może jednak powinnam? Zmienić siebie i próbować zmienić innych.

.

Spisz..
Czy nie wiesz, ze czekam
tuz pod Twoja powieka?
Jestem obok.
Blisko?Daleko?
Za oknem deszcz
i senny wiatr.
Smutna akacja
przybrala sie w rose.
Na niebie chmury
ukladaja sie
w pierzaste ksztalty.
Tak!Teraz widze-
to nie niebo
lecz Twe oczy!
To nie chmury
lecz ksztalty tesknoty.
I czekam -
na stukniecie drzwi,
na gest i otarcie lez.
Czekam -
deszczem,niebem...
akacja i kaluzy okiem...
Lisci szelestem
i tym nedznym wierszem.
przyjdź..

Słowo.

Wpisujemy wyraz słowo w wyszukiwarkę. Natykamy się na wyjaśnienie: to elementarna część mowy. Jego pisanym odpowiednikiem jest wyraz. Za pomocą słów określamy wszelkie pojęcia rzeczywiste i abstrakcyjne, także myślimy na ogół słowami. Wiele słów składa się na mowę.

Właśnie.. słowo. Na początku było Słowo. Nie obraz, lecz słowo. Ciekawe, że przy tak wielkim rozwoju multimediów słowo nadal ma tak wielką moc. Słyszymy w swoim życiu masę słów, jesteśmy atakowani i zasypywani słowem. Radio, telewizja, ludzie żyjący wokól nas. Wszyscy posługujemy się słowem, ma ono najważniejszą rolę: komunikacja. Zdarza się, że słowo nas rani, któ mądry kiedyś powiedział "słowo ptakiem wylatuje a wraca kamieniem". Prawda? Pewnie! Sami nieraz doświadczyliśmy sytuacji, gdzie pod wpływem emocji, powiedzieliśmy komuś coś przykrego.. żałujemy, niestety nie da się tego cofnąć. Pozostaje niesmak. A więc jak odnieść się do słowa? Słowa nieraz łączą ludzi, dają radość.  Niekiedy też powodują ból i smutek.