
Siadamy przy kominku, we dwoje
za oknem już noc
ogień smolne szczapy chłonie
pocałunki
na żywicznych ustach składa
tuli i pieści brzozowe drwa
na wełnianym dywanie
tylko Ty i ja...
Wyciągasz do mnie
ciepłą dłoń
czule moją całujesz skroń
i oczy i wargi
namiętnością
gasisz słowa skargi
na życie i ból
na ciężki los mój
myśleć o troskach nie pozwalasz
rozkoszy ognie we mnie
znów rozpalasz
i żądzę...i miłości głód...
W ciepłym blasku ogniska
grzejemy swoje ciała
z kominka skra pryska
a ja szeptem Tobie mówię
czego jeszcze bym chciała
Ty słuchasz cierpliwie
palcami wodzisz jeszcze
i obejmujesz tkliwie
wzbudzając nowe dreszcze
i całujesz i kochasz...
A płomienie dwa
oplotły się znów
i tańczą i współgrają
i miłość sobie wciąż wyznają
5 komentarzy:
Anju!
uroczy! śliczności po prostu :-)
sama słodycz - jak dojrzała brzoskwinia!
pisz koniecznie!
Profesjonalizm? Nie rozśmieszaj mnie. Mój sprzęt prosi o pomstę do zawodowców. A zresztą, w fotografii to różnie bywa, profesjonalne jest brzydkie, nieprofesjonalne ładne. Role się zmieniają. "Focę" - prawda, co wychodzi , już sama oceń. Pozdrawiam.
Poczytałem, poczytałem... I efekt był taki, jakby zdjąć buty i zacząć przechadzać się boso po łąkach w krainach łagodności :)
coż moge powiedzieć..zamyslam się i widzę ogień..
Prześlij komentarz