Twoje cztery twarze.

Znów na pierwszy plan wychodzi człowiek. Dziś o jego naturze.
Każdy z nas ma jakieś oblicza. Inaczej zachowujemy sie w pracy, gdzie wymagana od nas jest powaga i kompetencja. Inaczej w szkole, gdzie powinniśmy być odpowiedzialni i skupieni. Inaczej wśród paczki znajomych.
Każda z tych grup zna nasze oblicze. Zawsze inne. Raz czujemy sie pewnie i na więcej możemy sobie pozwolić, innym razem krępujemy się. Ale zawsze najswobodniej czujemy się w domu. Zaszywamy się w swoim kącie, otoczeni znajomymi przedmiotami. I to tu ujawnia się nasza prawdziwa tożsamość. Często bujającego w obłokach marzyciela, który prze cały dzień powstrzymuje się, aby nie odfrunąć w marzeniach. Nerwusa, który cały dzień walczy z pokusą wykrzyczenia tego co myśli. A wymieniać tak można w nieskończoność.
Ukrywamy to nasze prawdziwe oblicze. Może dlatego, że dzięki niemu czujemy się wolni. Może chcemy mieć coś tylko dla siebie. Każdy ma taki drugi świat, tak żeby mieć swoje sacrum i aby to sacrum nie zmienić na profanum, taki wewnetrzny spokój, jakąś alternatywe na ten świat, gdzieś się zaszyć i przeczekac ten zły moment. Znów wyszło patetycznie. Moralizuje.

1 komentarz:

* sylvia * * 333 * pisze...

Masz całkowitą rację. W różnych sytuacjach zakładamy przeróżne maski i chyba jedynie w domu jesteśmy bez nich.Ja jestem typem właśnie marzyciela i tylko czekam na chwilę, gdy będę sama i odpłynę, z książką, z filmem,z ołówkiem w ręku, z własnymi myślami...czymkolwiek.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Ps. Dzięki za odwiedzenie mojego drugiego bloga ;)
Sylvia.