O wszystkim i o niczym.

Rodzisz się. Od dziecka uczysz się życia, nabywasz umiejętności i wiarę. Nie ma co się okłamywać, rodzisz się bez wiary w Boga. Wszystko trzeba człowiekowi w łeb wtoczyć, pewne uwarunkowania, sposoby zachowania i myślenia. Ograniczona jest jego zdolność percepcji. Wszystko jest do pokonania. Dlatego Wierzący tak broni się przed logicznymi argumentami, i tak broni wiary i kościoła, ponieważ w przypadku braku tych czynników nastapiłaby destrukcja jego osobowości. Co ciekawsze odczuwa strach, nie strach przed Bogiem, ale strach przed DRUGIM CZŁOWIEKIEM MYŚLĄCYM INACZEJ. Strach ten spowodowany jest właśnie możliwością zachwiania konstrukcji osobowości Wierzącego.Wierzący propaguje wiarę, czasami nawet posuwając sie do skrajności. Tak, więc dziecko, od najmłodszych lat zostaje szkolone, jak nie stać sie odmieńcem i iść za innymi. Czesto zmusza go to tego brak tolerancji.

A jak serial Ci się kończy,to znaczy że go nigdy nie oglądałeś?
Cholera, miłośc to nie serial.
Takie odruchy, czasami ma sie ochotę komuś pokazac gest Kozakiewicza, odwrócić się na pięcie i już nigdy tu nie wrócić. Albo poprostu włącza na się odruch Pawłowa. Ze skrajonści w skrajność. Po co udawać świętojebliwego?
Chyba jednak wyszło o niczym.

Brak komentarzy: