
W antracycie
westchnienie
płonęło
Krew w żyłach
nagle się
ścięła
Apogeum pragnień
bez echa
minęło
Cisza purpurą
rozkoszy
krzyknęła
Upojeni
z belladonny
wywarem
Snem kamiennym
kochankowie
posnęli
Odurzeni nocy
narkotycznym
czarem
Nie wiedzą dziś sami
czy choć przez chwile
naprawdę istnieli...
9 komentarzy:
Anju!
bardzo mi się podoba forma tego wiersza, bardzo!
jest lekka, bardzo przemyślana i współgra z tematem czyli kochankami, którzy sami nie wiedzą, czy istnieli.
rozwijasz się według mnie w dobrym kierunku, tak trzymaj!
uściski :-)
będę Ci kibicowała, tak jak Ty mi kiedyś...
A mnie podoba się krótsza i prostsza forma wiersza. Czytając szybciej docieram do sedna :)
narkotyczny czar-;) - balansujesz:)
dopisuję się do powyższych komentarzy: lapidarność kondensuje przesłanie
Pozostaje wierzyć za nich.
W Istnienie.
Uściski
Smakowicie istnieli :).
A ja się cieszę że poznaje kogoś z 18 lipca :D
:)
miło cię poczytać :)
Prześlij komentarz