
Wybić się wysoko w gore, gdy ktoś obedrze nas z piór sensu życia. Połamie skrzydła wolności i radości. Czujemy się, jakbyśmy byli sami. Pośrodku mroku i ciszy. Wśród własnych krzyków i łez. Nie wolno nam zapomnieć o tym co jeszcze nas czeka. Ile przed nami lotów wśród błękitów i zachodów Słońca. Wiec każdego ranka odrywam się od ziemi. Rozkładam skrzydła i unoszę się wysoko, ponad czas, ponad zło i ból. Nabieram wiatru nadziei. Swoje ręce zatapiam wysoko w błękicie. Otulmy chmury marzeń i z podniesiona głowa lecimy ku sloncu, naszemu największemu marzeniu - nawet gdy oznacza ono tyle co dla Ikara.
A wszystko po to, aby w ciszy poranka usłyszeć muzykę zaklętego motyla - w grubym szkle zamknęła go noc, ale swit go obudzi i ogrzeje Słońcem jego zimne ręce.
------------------------------------------------------------
Kompletny brak czasu. Bardzo duzo nauki, nieprzespane noce daja się we znaki. Na dokładkę jakaś depresja mnie meczy, brak motywacji do jakiekolwiek działania. Wszystko mnie irytuje.