Noc nas otuli.












Księżyc czule szepcze do ucha
podniecające wiersze
wzmaga mą rozkosz ta noc głucha
i uniesienie pierwsze

Słowa nasączone w słodkim winie
Tumanią lecz mnie nie przestraszą
Choć wartkim strumieniem płynie
Nektar z owoców, co pragnienie gaszą

Uciekam myślami w marzenia
Opleciona twymi ramionami
Obłokami ust sunę w krainę zapomnienia
Wargami pląsamy, a niebo nad nami

Mieni się od srebrnych pocałunków
Roztaczając wokół zmysłowy czar
Ciepłych, miłosnych dźwięków
I nocnych płonących mar

Tylko my nad jeziorem
Wymieniamy się uśmiechami
Całe sioło okryło się kolorem
I cicho zrobiło się pod dachami

Perwersyjna!













Siadamy przy kominku, we dwoje
za oknem już noc
ogień smolne szczapy chłonie
pocałunki
na żywicznych ustach składa
tuli i pieści brzozowe drwa
na wełnianym dywanie
tylko Ty i ja...

Wyciągasz do mnie
ciepłą dłoń
czule moją całujesz skroń
i oczy i wargi
namiętnością
gasisz słowa skargi
na życie i ból
na ciężki los mój
myśleć o troskach nie pozwalasz
rozkoszy ognie we mnie
znów rozpalasz
i żądzę...i miłości głód...

W ciepłym blasku ogniska
grzejemy swoje ciała
z kominka skra pryska
a ja szeptem Tobie mówię
czego jeszcze bym chciała

Ty słuchasz cierpliwie
palcami wodzisz jeszcze
i obejmujesz tkliwie
wzbudzając nowe dreszcze
i całujesz i kochasz...

A płomienie dwa
oplotły się znów
i tańczą i współgrają
i miłość sobie wciąż wyznają

Staję się Twoja.












Staję się twoja
coraz bardziej twoja
z każdym dotykiem
oddechem co błądzi
po zakamarkach
mojego pragnienia
staję się twoja
po krańce istnienia


Świece na stole
jak namiętność płoną
płatki rozkoszy
w różanej pościeli
wtapiam się w ciebie
zachłannością swoją
w chwili gdy spadasz
szalonym spełnieniem


Jestem twoja
cała tylko twoja
po krańce bytu
który we mnie drzemie
ja niewolnica i twoja królowa
diablica i anioł
życie w trzech odsłonach
miłość i wiara
w szczerość twych uniesień
nadzieja na wspólną
i pogodną jesień

Sen na lepsze dni.












Tylko jedno słowo, jeden znak. Twój gorący oddech. Zbliż się proszę, an tę jedną chwilkę swiat zamilknie. Chce być z Tobą kiedy noc ogarnie miasto. Dotykając Twoich ust zapasć w bezsenność. Z Tobą uciekać w nieznane. Rzucając przeszłosć, rozbijając ją o scianę. Parę słodkich slow, by móc dzień spokojnie zacząć. Chociaż wiem, że nie ma cię często, to jesteś tylko dla mnie. Bo jedno uczucie dwa serca, tysiące chwil przed nami jeszcze. Nie chce widzieć łez, które każą nam się rozstać. Opowiem Ci o wszystkim. O tym jak się boję, jak chcę być z Tobą w snie zachwytu nocą. Okryją nas tam drzewa, gdy zajdą wszystkie słonka. I czując Cię obok opowiem o wszystkim,
jak często się boje i czuje się nikim. Będziemy szli obok, w deszczu maleńkich żółtych kwiatów. Bo to Ty wymyślasz mój wiat. Dajesz uśmiech na dzień dobry - bym mogła wstać. Zabiorę Cię w długa podróż, ostatni uśmiech Ci dam. Jesteś moim najlepszym snem, snem jaki przyszło mi teraz śnić, snem na same pogodne dni, z Tobą będzie mi dużo lżej niż wczoraj gdy miałam do jutro wejść, z Tobą smutku już będzie dużo mniej.
W powietrzu czuję zapach czarnej kawy. Filiżanki ciepło, jak przystań gdy wokół budzi się szaleństwo. Gdy już brak mi sil, snię o czasach z Tobą wspólnie spędzonych..

_____________________________________

Mam swój upragniony i zasłużony wypoczynek. Rozkoszuje się nicnierobieniem. Marnuję cenny czas dla innych. Uciekam przed światem, zamykam się i snie.

Bo inspiruje nas życie!












Nie w oceanie lecz w ciszy najłatwiej jest utonąć.
Znów mylisz, że toniesz? Spokojnie, pomyśl.
Jesteś sam, całkiem sam. W puste umysłu, w krainie ciszy. Zamknij oczy.
Czujesz, spokój ducha, to ogromny dar. Wycisz się, zapomnij o wszystkim. Już nie toniesz, twoje ciało spoczywa w delikatniej tafli nicości.

Jestem tutaj. Dlaczego akurat ja i dlaczego akurat tutaj? Bo ktos tak chciał. Ktos stworzył tu i teraz. Co nim kierowało? Teorie, ideologie..? Prawda jest taka, nie mam pojęcia. Nie znam przyczyny, ale znam skutek Efekt namacalny - jestem!

Jestem młoda "Młodości, ty nad poziomy wylatuj" Taka nieskażona. Pełna nadziei, optymizmu, szans na nowe, może i lepsze życie, inne niż miały wcześniejsze pokolenia. Stąd nie boję się isc. Jeszcze dzis mam siłę i ochotę zmieniać swiat. Widzę, odróżniam, co jest czarne a co białe. Sięgam tak "gdzie wzrok nie sięga". Jestem rozdrożem, patrzysz na mnie i widzisz podrapane plecy, zdarte kolana, ale to mnie nie krępuje, nic mnie nie zatrzymuje, szukam, wciąż szukam. Ponoszę klęski, ale zaraz się zrywam z kolan i idę dalej, szukać lepszego swiata, lepszego życia. Nie wyznaczam sobie granic, bo swiat dla mnie ich nie ma.

Szukam nowych dróg, definitywnie porzucając te stare. Rozsądek dużo podpowiada, uczucia dyktując cos innego. Popełniam błędy, ale nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki. Uczę się zyć. Uczę się uczyć.