Skapitulowałam?



















Nocne rozmyślania o zaufaniu. Nie wiele z tego wyszło, ale jedno jest pewne: zaufanie jest spoiwem, łączy ludzi, zbliża ich do siebie.
Przyjrzyjmy się bliżej zaufaniu w związku, gdzie jest ono fundamentem. Pomaga tworzyć nową jakość życia. Dlaczego tak wiele osób nie ufa swojemu partnerowi czy partnerce? Dlaczego tak się dzieje, że tak wiele osób ciągle swojego partnera sprawdza, kontroluje? Moim zdaniem, wynika to także z braku zaufania do samego siebie. Człowiek, który nie potrafi zaufać boi się odrzucenia. Decydując się na bycie w związku decydujemy się na otwarcie przed drugą osobą a tym samym – odkrywamy się i jesteśmy bardziej wrażliwi na zranienie. Jednak powinniśmy pamiętać, że cokolwiek zdarzy się w związku – nasze „ja” przetrwa. Nie powinniśmy obawiać się straty – ponieważ tak naprawdę nic byśmy nie stracili.
Można wymieniać bez końca jakie są przyczyny konfliktów, zranień między ludźmi, jednym z czynników na pewno jest brak zaufanie. Co ostatecznie prowadzi do ochłodzenia stosunków i zmiany zachowania.
Inną sytuacje mamy w chwili, gdy ktoś nie chce nam zaufać? Warto wtedy sięgnąć pamięcią wstecz i sprawdzić, a może wyczerpaliśmy limit zaufania. Czy należy się kolejna szansa?
Czy ludziom można zaufać? A może to tylko puste słowa?
Przepraszam, ale to Was zostawiam z tymi pytaniami.

_________________________________

Coraz rzadziej tu bywam z braku czasu. Wzięłam na siebie zbyt dużo obowiązków, teraz nie wiem z czego zrezygnować. I żeby tylko nie wyglądało to na przyznanie się do skapitulowania. O nie!

Zmiana dekoracji.
















Lubię, jego ciepły głos, lubię dotyk jego dłoni, ten wyraz skupienia na twarzy gdy mnie słucha. Lubię sposób rozmawiania z nim, gdy odpowiadamy sobie cytatami z książek, piosenek lub filmów.
Nikt mnie nie rozumie tak jak on. Wszyscy dookoła znają tylko chropowatą skorupę, w której żyje - opryskliwą, zimną, inną tak bardzo niedostępną. On jeden zajrzał do środka, chciał odnaleźć prawdziwą mnie i odnalazł.
Kruchą, wrażliwą, spragnioną miłości. Tylko przy nim jestem sobą. Tylko przy nim odsłoniłam swoje tajemnice i najmroczniejsze zakamarki. Zna każdą moją myśl, zanim zdążę ją wypowiedzieć. Cały mój świat. Początek i koniec. Obecny w każdym moim dniu, w każdej kropli deszczu. Przyjaciel.

Może zamiast wysilać się na naiwne definicje szczęścia skorzystać z tego co powiedział Huxley, że szczęście podobne jest do koksu, otrzymuje się je w formie produktu ubocznego, podczas wytwarzania innego fabrykatu.
Robię błąd w podstawowym procesie życia. Nie tylko nie uzyskuję upragnionego produktu ubocznego, ale okazuje się, że i ten główny to tylko zwoje zmarnowanego czasu.
A wszystko to substytuty, szczęścia, miłości, bezpieczeństwa, zaufania.


____________________________________________________

Maki, jeszcze z wakacji. Gdzieś koło Konstancina takie rosną.
Powrót do rzeczywistości, nauka, zajęcia.