Wszyscy znamy bohatera Biblijnej przypowieści - Hioba. Dziś przypadkowo w ręce wpadła mi akurat ta przypowieść. Zaczęłąm się nad tym zastanawiać..
Ma w życiu wszystko: szczęśliwą rodzinę, gospodarstwo, szacunek ludzi.. W pewnym momencie przychodzi Bóg, zabiera to wszystko co on ciężką i długoletnią pracą osiągnął. Dodatkowo zsyłą na niego chorobę, która powoduje, że odwracają się od niego przyjaciele. Zostaje odizolowany od reszty społeczeństwa. I tu nas Hiob nas zaskakuje. My spodziewamy się, że Hiob wyklnie Boga, wykrzyczy mu w twarz wszystkie żale i pretensje.
Hiob zachowuje się jak
prawdziwy chrześcijanin. Wie, że to wszystko co zsyła na niego Bóg, jest częścią planu przygotowanego dla jego życia. Z pokorą przyjmuje wszystkie upokorzenia. Wydaje się to
paradoksem.Dlaczego tak bardzo dziwi nas zachowanie Hioba? A dlatego, że staliśmy się komformistami, ma być tak jak my chcemy! A "dialog" z Bogiem działa tylko w jedną stronę. Tzn. klękamy przed nim i zarzucamy go setką próśb i oczekiwań, skrzywiony obraz Boga przestawia nasze myślenie na zdanie: "skoro kocha niech mi to udowodni" a co jak kocha i nie udowodni? wtedy stajemy się (bardzo modne dziś określenie)
wierzący nie praktykujący (moja znajoma mówi: żyjący, nie oddychający - działa na tej samej zasadzie). I wtedy z trudem przychodzi nam wypowiedzenie słów: "Bądź wola Twoja.." bo lepiej jakby się moja wola działa!
Hiob cierpi strasznie, a co dla nas najdziwniejsze, z każdym dniem, jest bliżej Boga. Ma wielką wiarę w Jego miłość. Obdarza go bezgranicznym zaufaniem. Swe cierpeinie ofiaruje Bogu.
Bóg docenia Hioba. Przyraca mu rodzinę, gospodartwo. Przywraca jego życie do normalności. Daje mu radości, no właśnie radość?
"Wsród nowych ludzi zbędny jak wyrzut sumienia
w ciemności chodzisz ciemnością owinięty
ból przecierpiałeś przecierp teraz szcęście
A Hiob szeptał uparcie Panie Panie" Anna Kamieńska - Powrót Hioba
Przecierp szczęście? Kolejny paradoks.