Porozumienie?

Albo jego brak. To wszystko zależy od podejścia i nastawienia. ogólnie u mnie pozytywnie.

Ostatki?

Korzystam z ostatnich dni wakacji. Głęboko wciągam powietrze do płuc.  Zatrzymuje je w sobie. Chwilo trwaj! Przypomniałam sobie jak smakuje wolość, niezależność. Za plecami słysze ironiczne głosy. Tak, kocham moja samotnię! Nie oddam jej. Tylko dlatego, że daje mi ukojenie, pozwala się wyciszyć, wszystko przemysleć. To nie ja nazwałam to ucieczką. To nie tak. 

.....::.....

Nadzieja gaszona niepewnością.
Ufność niszczona przez zło.

.

Chcę czy chciałabym?

Solitary life.

Samotność a osamotnienie?
Mogłoby się wydawać, że jesteśmy wręcz skazani na kontakty z ludzmi. Ponadto otoczeni jesteśmy masą przedmiotów, które mają nam ten kontakt ułatwić. Jesteśmy przesyceni obecnością ludzi w naszym życiu, sami też  zajmujemy określone miejsce w ich codzienności.
Samotność, dla wielu ludzi, to koszmar. Zamykanie się w swoim odizolowanym świecie, przynosi szereg negatywnych skutków. Samotność to nie tylko brak partnera ale również brak właściwych, bliskich relacji z innymi. Człowiek samotny nie potrafi nawiazać przyjaźni. 
Ludzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film, obejrzą mecz piłki nożnej.

Samotność to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to tęsknota za innymi, dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty masz władzę nad kimś innym.
Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą.

Samotnośc, jest nam potrzebna, aby w tej ciszy, sam ze soba zadać sobie pytanie o sens. Sens tego wszystkiego co mnie otacza. I aby ta cisza dała mi odpowiedź.

Stabilitas Loci.

Brakuje pewności. Brakuje poczucia bezpieczeństwa. Przywiązanie do rzeczy wydaje się być zbyt banalne i drobiazgowe. Zaczynam rozpływać sie w patosie, ale to normalne, gdy jest tak  a nie inaczej.. Gdy już dotarłam do uzewnętrzniania wnętrza. To bardzo mnie boli ten cholerny brak zaufania. I jeszcze kto go objawia? Ehhh szkoda słów.. Nie lubię roztkliwiać się nad sobą. Niepewność włącza we mnie obawy,  snuję pesymistyczne plany. Boję się. 

Tadeusz Różewicz
Strach

Wasz strach jest wielki
metafizyczny
mój mały urzędnik
z teczką

z kartoteką
z ankietą
kiedy się urodziłem
z czego się utrzymuję
czego nie zrobiłem
w co nie wierzę

co tutaj robię
kiedy przestanę udawać
gdzie się udam
potem

Miszmasz.

Wszystkosięmieszaitworzyjednąniezrozumiałącałość.

Łatam czas.

Czas też ucieka. Nieuchronnie. On zawsze jest jak... jak powietrze, którego nie możesz skryć w dłoniach. Ciągle tylko ulatuje i ulatuje. Niezmordowany podróżnik i kuglarz. Śmieje się z nas, kiedy nie potrafimy go wykorzystać, rzuca nam kłody pod nogi, kiedy nie możemy zdążyć. Na mecie zawsze jest pierwszy.
Czas...

Tak bardzo potrzebny, aby ukoić ból,  zatrzeć rany,  zabliźnić wspomnienia. Niezastąpiony. 

Czas leczy rany? Nie prawda, on tylko przyzwyczaja do bólu...

Czas - wieczysty kronikarz, nie znający snu.

Szybko mijają dni.

Poniedziałek, wtorek środa...

Styczeń, luty, marzec...

Wiosna, lato, jesień...

Czas - niestrudzony biegacz, wygrywający ze wszystkimi.

Minuta, dwie, trzy...

Godzina, doba...

Dzień, miesiąc, rok...

Czas - jedyny zwycięzca

Bezsens.

Z dnia na dzień jest coraz trudniej. Droga powrotna wymaga tyle trudu i to nie dlatego, że jest już znana. Łatwo kłamać o samym sobie i samego siebie. Żal mi tego straconego czasu, urwanych myśli, zatrzymanych słów.. Nie chcę odwracać się za siebie. Patrzeć na przebytą drogę. 

Gorąca herbata. Zegar wybija 22.30. On zamyślony,  mój wzrok utkwiony w podłodze.
Do cholery gdzie sie w takich momentach podziewa moja odwaga!?

- to tyle?
- a na co liczysz?
- na zrozumienie
- zły adres. u mnie go nie znajdziesz
- a co znajdę?
- nie chcesz  wiedzieć
- chcę, Anka, do cholery, dlaczego?
- co dlaczego?
- dlaczego tak?
- bo nie inaczej
- a szansa?
- zmarnowałeś.

Pragnienie.

Niczego tak bardzo nie pragnę, jak pokoju serca.
Niczego tak bardzo nie marnuję, jak pokoju w sercu.

Nad domem przysiadła tęcza, na nieba niebieskiej gałęzi..

Pamiętam takie słowa  o pocieszeniu i strapieniu.  To mniej wiecej tak jak z biorytmem: jedno przychodzi po drugim i trzeba z tym żyć.  Nie pamiętam już jaki mistrz mówił, że im wieksze strapienie tym większe pocieszenie. Dla chrzescijanina może to być wedrówka od Góry Tabor do Góry Golgoty albo schodzenie w dół, do Jerycha, aby po pobiciu zostać znalezionym przez Miłosiernego Samrytanina. To wszystko ma miejsce w naszym życiu.
Ostatnio spadałam bardzo w dół i moja droga do Jerycha była bardzo stroma i ciemna,  a Samarytanin wciąz nie nadchodzi.  Kiedyś przyjdzie? a jeśli poszedł inną drogą.  Zreszta wszyscy mówili nie idź tą drogą. Ale ja głupia  zawsze wiem najlepiej.
a jednak....
Teraz wiem, że nawet najciemniejsze ta ciemności i najstraszliwszy ból istnienia nie rozerwie mnie i nie zabierze nadziei na światło na zieloną łąkę na szemrzący strumyk i to,  że znow ....

Czy widzisz światełko w tunelu?
Trudno je zobaczyć mając oczy szeroko zamknięte!



 

Tabletki na ból egzystencjalny

 Z chorobą jest tak jak ze śmiercią.  Jest faktem, nie jest karą.
Gdy ktoś dotknięty cierpieniem zapyta :  dlaczego ja? Nie ma na to dobrej odpowiedzi.


Zawsze gdy słyszę to pytanie nie odbieram tego jako chęci wytłumaczenia sobie dlaczego zaistniało nieszczęście, choroba, cierpienie, tylko prośby o pomoc w poszukaniu sensu tego wszystkiego. Jeśli cierpiący człowiek znajdzie w tym co go spotkało jakikolwiek sens przestaje zadawać to pytanie. Wszystkie próby odpowiedzi na to pytanie muszą oprzeć się na tym w co pytający wierzy, w czym pokłada nadzieję. Nie ma jednej odpowiedzi, którą przyłożymy jak szablon, bo i ludzie wokół nas nie są szablonami z tektury. Każdy jest inny, ma różną wrażliwość, inaczej widzi, słyszy, czuje ból.

Dlatego, kiedy słyszę: dlaczego ja? Patrzę komuś prosto w oczy i daję mu opowiedzieć swoją historię. Jeśli tego oczekuje, tłumaczę, że nie ma prostej odpowiedzi, że musi znaleźć ją sam w sobie. Czasem rzucam podpowiedzi ...

Może stało się tak dlatego, że Pan Bóg zobaczył w Tobie silnego człowieka, który uniesie ten ciężar. Pan Bóg nigdy nie daje ludziom na barki ciężarów, których nie potrafią unieść.

Może dlatego, że Ty poradzisz z tym sobie jak nikt inny.

Może dlatego, że Bóg zaplanował, byś zatrzymał się w drodze przez życie i mógł dokonać w nim zmian zanim będzie za późno?

Bywa, że ktoś już w tych podpowiedziach znajdzie punkt oparcia, bywa, że wciąż nie umie sobie poradzić. Ja to pytanie odbieram, jako kolejny etap choroby, przez który mogę pomóc komuś przejść. Mogę towarzyszyć mu w poszukiwaniach, ale nie mogę odnaleźć satysfakcjonującej go odpowiedzi za niego i bez niego.

Z pytaniami egzystencjalnymi jest jak z nieuleczalną chorobą. Możesz być obok, łagodzić, pomagać, ale nie możesz jej zabrać, nie możesz wziąć na siebie bólu, zmęczenia. 





Mój pierwszy raz..

A dlaczego by nie? Inni mogą? A ja nie? Awłaśnie, że będę! Na złość innym, na przekór całemu światu! Dla siebie.. Czyli pierwsza notka, tytuł prowokacyjny, ale cały blog taki właśnie będzie. To tutaj wylądują moje spostrzeżenia, opinie, zmartwienia, myśli, słowa.. to tutaj zatrzymam się ja...